środa, 17 października 2018

Rozwódka/The Divorcee (1930)

Film o niewierności

Reżyseria: Robert Z. Leonard
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 22 min.

Występują: Norma Shearer, Chester Morris, Conrad Nagel, Robert Montgomery, Helen Johnson

Jak już kilkakrotnie wspominałem na łamach Chronofilmoteki, Mary Pickford jako laureatka Oscara za najlepszą rolę żeńską w Kokietce była dla mnie straszliwym zawodem. Rok później statuetka przypadła Normie Shearer, innej gwieździe dobrze znanej fanom filmu niemego. Tym razem zasłużenie. Shearer doskonale wyczuła, co jest potrzebne, żeby dobrze wypaść w dźwiękówce. Jej subtelna kreacja kobiety przechodzącej poważny kryzys emocjonalny jest motorem napędowym filmu, który ze słabszą aktorką nie wyszedłby poza przeciętność.

Rozwódka opowiada o uczuciowych perypetiach grupy bogatych, młodych ludzi. Najważniejsi dla fabuły będą Ted i Jerry, którzy zaręczają się podczas wyprawianego w luksusowej rezydencji przyjęcia. Inny z gości, zakochany w Jerry Paul jest tak przybity oświadczynami, że wsiada pijany za kierownicę i powoduje wypadek. Jadąca z nim Dorothy zostaje oszpecona, a nękany wyrzutami sumienia Paul oświadcza się jej jeszcze w szpitalu. Trzy lata później Ted i Jerry są szczęśliwym, żyjącym w dostatku małżeństwem. Jednak pewnego dnia wychodzi na jaw, że Ted zdradził żonę z dziewczyną poznaną podczas podróży służbowej. Mężczyzna usiłuje zbagatelizować romans, kiedy jednak wyjeżdża w interesach, przybita Jerry znajduje ukojenie w ramionach jego przyjaciela. Po powrocie męża kobieta informuje go, że ich rachunki zostały wyrównane. Ted nie potrafi się z tym pogodzić. Dochodzi do rozwodu, jednak po rozstaniu żadne z byłych małżonków nie potrafi ułożyć sobie życia. W końcu na horyzoncie ponownie pojawia się Paul i jego żona.

Rozwódka ma wszelkie cechy wczesnego filmu dźwiękowego - odejście od narracji obrazem, oparcie fabuły na rozbudowanych dialogach, skupienie raczej na życiu wewnętrznym bohaterów. W przeciwieństwie do wielu amerykańskich produkcji tego okresu, ogląda się ją całkiem przyjemnie. Zasługa w tym zręcznie prowadzonej fabuły oraz głównej gwiazdy filmu - Normy Shearer. Scenariusz jest odważny. Porusza nie tylko wstydliwy temat rozwodu, ale również problem męskiej hipokryzji. Nie ma w Rozwódce obłudnej umowności. Robert Z. Leonard czyni z dwóch małżeńskich konfrontacji centralne (i najlepsze) sceny filmu. Rozmowy te trzymają duży poziom realizmu. Mocno wyeksponowano różnice pomiędzy postawą męża i żony. Tłumaczący się Ted jest wręcz żałosny, kiedy rozprawia o męskim punkcie widzenia, potrzebie chwili i kilkakrotnie powtarza, że jedna chwila zapomnienia nic nie znaczy. Zupełnie inaczej zachowuje się, kiedy Jerry wyznaje mu swoją zdradę i usprawiedliwia się tymi samymi argumentami. Męska duma i zazdrość są zbyt wielkie, żeby zdołał choćby spojrzeć żonie w oczy. Ta wręcz przeciwnie, jest wyraźnie zawstydzona i szuka przebaczenia, oferując w zamian własne. Nic z tego. Również inni filmowi mężczyźni ukazani są w nie najlepszym świetle. Kochanek Jerry dba przede wszystkim o utrzymanie w tajemnicy swej tożsamości. Kontrowersyjny jest również Paul, pijany kierowca żeniący się pod wpływem wyrzutów sumienia.

Przejdźmy do drugiego z atutów Rozwódki. Dojrzała gra aktorska Normy Shearer wybija ją zdecydowanie ponad resztę obsady. Shearer nie zapomniała, jak istotne w aktorstwie są gesty i spojrzenia. Nie mówi przesadnie dużo, unika nadmiernego afektu. Z jej mowy ciała łatwo wyczytać zarówno zakłopotanie, kiedy Jerry przyznaje się Tedowi do swego postępku, jak i zagubienie podczas hedonistycznego okresu po rozwodzie. Nietrudno identyfikować się z jej emocjami i problemami. Jerry jest kobietą z krwi i kości. Chester Morris w roli niewiernego męża nie jest aż tak dobry. Miał trochę trudniej, bo w przeciwieństwie do partnerki, jego postać raczej nie wzbudza sympatii. Jeśli chodzi o pozostałych aktorów, męski drugi plan jest raczej przeciętny, natomiast przejaskrawiona gra Helen Johnson i Florence Eldridge jako przyjaciółek Jerry jest wręcz trudna do zniesienia. Ale to nie one grają w filmie pierwsze skrzypce.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły Rozwódki, ale finał filmu dopasowano do obyczajowości tamtych czasów. Mimo sporej odwagi, twórcy nie zdobyli się na całkowitą jazdę po bandzie. Czuję się trochę zawiedziony. Mimo to oceniam film Roberta Leonarda pozytywnie. Dobre aktorstwo jest zawsze w cenie, a historia również należy do całkiem ciekawych. Wystawiam 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz