środa, 16 stycznia 2019

Człowiek małpa/Tarzan the Ape Man (1932)

Film o dzikusach i barbarzyńcach

Reżyseria: W.S. Van Dyke
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 40 min.

Występują: Johnny Weissmuller, Maureen O'Sullivan, Neil Hamilton, C. Aubrey Smith

Mający swoją premierę w marcu 1932 roku Człowiek małpa stał się pierwszym z całej serii filmów fabularnych o przygodach Tarzana. Wyreżyserowaną przez W.S. Van Dyke'a, osadzoną w realiach afrykańskiej dżungli produkcję kręcono w lasach Kalifornii. Wykorzystano w niej również materiał nakręcony przez reżysera w Afryce podczas plenerowych zdjęć do jego poprzedniego filmu Trader Horn. Rolę tytułową powierzono olimpijskiemu złotemu medaliście w pływaniu, posągowemu Johnny'emu Weissmullerowi. W założeniu film miał być przygodowym hitem zabierającym widza w zakątki Czarnego Lądu, których wcześniej nie tknęła ludzka stopa. Sądząc po liczbie sequeli (cykl o Tarzanie z Weissmullerem w roli głównej liczy sobie 12 filmów), podejście takie okazało się dużym sukcesem. Z dzisiejszej perspektywy ów klasyk nie prezentuje się już tak korzystnie. Oceniając filmy sprzed niemal wieku zazwyczaj staram się brać poprawkę na ówczesne wzorce kulturowe i poziom wiedzy o świecie. Usiłuję podchodzić do przekonań filmowców z lat dwudziestych czy trzydziestych z dużą dozą wyrozumiałości i dobrej woli. W przypadku Człowieka małpy to podejście napotkało granicę nie do przekroczenia. Film ten jest zbiorem komicznych lub irytujących stereotypów na temat Czarnego Lądu, jego mieszkańców oraz białych niosących tam "kaganek cywilizacji".

Fabuła prowadzona jest z punktu widzenia Jane Parker, córki myśliwego i podróżnika Jamesa Parkera. Dziewczyna przybywa do Afryki, aby wspólnie z ojcem i jego przyjacielem Harrym Holtem wziąć udział w ekspedycji. Wyprawa ma poszukiwać legendarnego cmentarzyska słoni - źródła cennej kości słoniowej. Podróżnicy w towarzystwie oddziału czarnoskórych tragarzy wyruszają w dżunglę. W trakcie wędrówki napotkają nieprzyjazne zwierzęta, wrogich tubylców oraz zdziczałego białego młodzieńca żyjącego wspólnie z plemieniem małp. Tarzan jest niezwykle zainteresowany dziwnymi przybyszami, w szczególności Jane, z której pragnie uczynić swoją partnerkę.

Co mi się konkretnie nie podobało? Prezentację afrykańskiej przyrody jakoś jeszcze zdzierżyłem. Co prawda słonie afrykańskie grane są przez ich indyjskich kuzynów (tylko takie zwierzęta były dostępne dla ekipy filmowej), co zamaskowano poprzez doprawienie im sztucznych kłów (niemal niewidoczne) i uszu z gumy (bardzo widoczne). To było śmieszne. Podobnie jak walka Tarzana z lwami, które w trakcie sceny zmieniały rozmiary, z dorosłych zwierząt stając się kociakami i odwrotnie. Zgoda, bezpieczeństwo aktora jest najważniejsze. Były jeszcze małpy - goryle żyjące w jednym stadzie z szympansami i zdziczałym człowiekiem. Z przyrodniczego punku widzenia to absurd jakich mało, ale dobrze, nie mamy do czynienia z filmem przyrodniczym tylko rozrywkowym. Przejdźmy do tubylców. Towarzyszący podróżnikom czarnoskórzy tragarze to niemi statyści posłusznie wykonujący polecenia swych panów, w razie (fabularnej) potrzeby spadający w przepaście czy padający ofiarą agresywnych zwierząt. Nie mają nic do powiedzenia i nie odgrywają żadnej roli poza tłem. Ale hola, hola. Są jeszcze dosłowne czarne charaktery. Pigmeje, którzy polują na ludzi, a jeńcom każą walczyć z monstrualnym gorylem. Prymitywni, bardziej podobni do dzikich bestii niż ludzi, zostali zagrani przez... amerykańskich karłów pomalowanych czarną farbą i ucharakteryzowanych na dzikusów. Nie wiem, śmiać się czy płakać? No i w końcu biali myśliwi, odważni, żądni przygód i kości słoniowej. Znaleźli się w samym środku niebezpiecznego, skrajnie wrogiego kontynentu. Jak wygląda ich cywilizacyjna krucjata? Krwawo. Ekspedycja napotyka podczas przeprawy przez rzekę hipopotamy. Jej reakcja - zastrzelić. W zasięgu wzroku pojawiają się małpy. Zastrzelić. Pigmeje? Ognia. Biały człowiek skaczący jak małpa? Najpierw strzelać, potem pytać. Żądza zamordowania wszelkich żywych stworzeń napotkanych w dżungli ukazana jest jako zachowanie naturalne i nie wymagające komentarza. Myśliwi robią to właściwie od niechcenia. Jeśli się rusza, lepiej zabić. Cóż za fantastyczna przygoda.

Parę słów wypadałoby napisać o samej opowieści. Tarzan pojawia się w niej dopiero po jakichś czterdziestu minutach. Wcześniejsze sceny wypełnione są zupełnie niepotrzebną gadaniną Jane z myśliwymi oraz nieco bardziej urozmaiconą podróżą przez dżunglę. Interakcja człowieka małpy z jego wybranką rozpoczyna się od jej porwana. Rozmowa zapoznawcza to nieustanne piski dziewczyny i chrząknięcia wydawane przez Tarzana. W efekcie nieudanych zalotów człowiek małpa przekonuje się, że ludzkie kobiety reagują na próby zaciągnięcia ich do legowiska inaczej niż małpy. Całe szczęście, że odpuszcza. A później Jane zakochuje się w Tarzanie. Tak po prostu. Poleżeli sobie razem na gałęzi, wykąpali się w strumieniu i już. Miłość musiała rozkwitnąć. Zapewne dzięki głębokim rozmowom. "Ty Tar-zan. Ja Jane" i tak dalej. Ale czego się spodziewać po dorosłej dziewczynie, która ma w zwyczaju przebierać się przy własnym ojcu. Ewidentnie jest z nią coś nie tak.

Jeszcze słów parę o Johnny'm Weissmullerze. Olimpijczyk bez wątpienia został wybrany do roli Tarzana ze względu na swój wygląd, a nie jakiekolwiek umiejętności aktorskie. Doskonała sylwetka i umiejętności akrobatyczne (sporo skacze na lianach) połączone z pozbawionym wyrazu spojrzeniem dają doskonały portret człowieka wychowanego jako dzikie zwierzę. Ponieważ Tarzan komunikuje się tylko rykiem lub monosylabami, Weissmuller nie musiał się szczególnie wysilać, aby pozostać w roli. Być może miał okazję rozwinąć się aktorsko w kolejnych częściach cyklu, ale nie pałam szczególną chęcią sprawdzenia tego.

Człowiek małpa musiał być w swoich czasach atrakcyjnym filmem przygodowym. Tak przecież wyglądała Afryka w mało ambitnych powieściach przygodowych. Dziki, śmiertelnie niebezpieczny ląd, który należy cywilizować za pomocą broni palnej. Obecnie przygody Tarzana jawią się jako naiwna zbieranina absurdów i stereotypów obrażających ludzką inteligencję. A przynajmniej moją. Nie polecam nikomu poza koneserami kiczu i groteski. Wystawiam 4 gwiazdki.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz