wtorek, 22 stycznia 2019

Kochaj mnie dziś/Love Me Tonight (1932)

Film o bezpretensjonalnych miłostkach

Reżyseria: Rouben Mamoulian
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 29 min.

Występują: Maurice Chevalier, Jeanette MacDonald, Charles Ruggles, Charles Butterworth, Myrna Loy

Lekka, frywolna komedia romantyczna rozgrywająca się w kręgach francuskiej arystokracji. Dużo muzyki i gwiazda filmu, którą jest Maurice Chevalier, osobiście wykonująca wiele piosenek. Mogło by się wydawać, że mamy do czynienia z kolejnym filmem Ernsta Lubitscha, specjalisty od takich klimatów. Nic podobnego. To Rouben Mamoulian, reżyser świeżo opromieniony sukcesem znakomitego Doktora Jekylla i pana Hyde, otrzymał od Paramountu zlecenie na lekką komedyjkę. Zamiast wyważać otwarte drzwi, Mamoulian postanowił wykorzystać te atuty, które miał w ręku.

Film opowiada historię paryskiego krawca o imieniu Maurice, który realizuje dla pewnego wicehrabiego kosztowne zlecenie na eleganckie stroje. Kiedy Maurice dowiaduje się, że jego klient jest niewypłacalny, wyrusza do posiadłości jego wuja, księcia d'Artelines, by domagać się zapłaty. W drodze spotyka inną krewną księcia, młodą wdowę Jeanette, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia (póki co bez wzajemności). Na miejscu zostaje przez chcącego uniknąć hańby dłużnika przedstawiony jako arystokrata, co czyni z niego potencjalnego kandydata do ręki Jeanette. Oczywiście tylko do chwili, kiedy prawda wyjdzie na jaw.

Kochaj mnie dziś jest filmem bardzo profesjonalnie zrealizowanym. Posiada ładną, dopracowaną scenografię w sposób przekonujący oddającą arystokratyczny przepych. Bardzo dobre są piosenki, autentycznie dowcipne i umiejętnie wplecione w fabułę. Również aktorzy zachowują solidny poziom, choć żaden z nich nie wychodzi poza swoje emploi. Maurice Chevalier jest uśmiechniętym, romantycznym do bólu amantem, Jeanette MacDonald - delikatną, refleksyjną damą. Kilka scen nosi w sobie przebłyski geniuszu niezwykle utalentowanego reżysera, jakim jest Mamoulian. Mam tu na myśli przede wszystkim znakomitą sekwencję otwierającą film. Podczas niej Paryż i jego mieszkańcy powoli budzą się do życia i kolejno włączają się w wykonanie piosenki "Isn't It Romantic?", będącej dewizą filmu. Innym ciekawym pomysłem jest pełna delikatnej zmysłowości scena, w której zakochany Maurice mierzy Jeanette taśmą krawiecką, żeby przystąpić do udoskonalenia jej garderoby. Pomysł może brzmieć dziwnie, ale Chevalier realizuje go z właściwą sobie swobodą i wdziękiem. Świetne i pomysłowe.

Niestety film cierpi na tę samą słabość co poprzednie obrazy Mamouliana, takie jak Aplauz czy Wielkomiejskie ulice. Ten reżyser ma wprost straszliwego pecha do scenariuszy. Dowcipna i lekka historyjka z Kochaj mnie dziś jest po pierwsze nudnawa, a po drugie za krótka. Czas zajęty przez kolejne jałowe konwersacje i humorystyczne utwory muzyczne szybko zaczyna się dłużyć. Po kwadransie zacząłem się zastanawiać, kiedy ten film się rozkręci. Niestety nie rozkręcił się, tocząc się naprzód powoli, w sennej atmosferze beztroski graniczącej z apatią. Historia miłości krawca do księżniczki jest po prostu nieciekawa. Ich pierwsze spotkanie następuje w okolicach połowy filmu, później następuje jeden zwrot akcji, punkt kulminacyjny i koniec. Film jest za to przepełniony jałowymi wątkami pobocznymi, w których nie znalazłem nic godnego zapamiętania. Nie mówiąc już o tak niedorzecznym banale jak miłość od pierwszego wejrzenia, pasująca wprawdzie do postaci Chevaliera, ale faktycznie biorąca się znikąd. Naprawdę można było rozegrać to ciekawiej.

Kochaj mnie dziś to przeciętny film z ciekawymi elementami. Pomysłowość realizacyjna nierzadko budzi nawet podziw. Jednocześnie jako opowieść jest letni. Nudnawy, mało wciągający, niezobowiązujący. Ot, bezpretensjonalna komedyjka, którą można obejrzeć, i która wyleci z głowy za kilka dni. Spodziewałem się czegoś lepszego. Wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz