sobota, 6 lipca 2019

Prawo młodości/Come and Get It (1936)

Film o drwalach

Reżyseria: Howard Hawks i William Wyler
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 39 min.

Występują: Edward Arnold, Frances Farmer, Walter Brennan, Joel McCrea

Pomysł na film opowiadający o amerykańskim duchu pionierstwa, który doprowadził do rabunkowej eksploatacji złóż natury, poddała Samuelowi Goldwynowi zaangażowana powieść Edny Farber. Szef MGM-u nabył prawa do ekranizacji książki i wyznaczył na reżysera Howarda Hawksa. Ponieważ niebawem ciężko zachorował, zmuszony był pozostawić reżyserowi wolną rękę. Hawks nakręcił film po swojemu, zmieniając go z dramatu ekologicznego w sztampowy melodramat. Kiedy Goldwyn wrócił do zdrowia, rozgniewany zmianami sprzecznymi z jego wizją zwolnił reżysera, zastępując go Williamem Wylerem. Ten ostatni nie był jednak szczególnie chętny do wchodzenia w buty poprzednika. Dokończył Prawo młodości na zasadzie prowizorki, nie wkładając w nie zbyt wiele serca. Ze sprzecznych wizji trzech ludzi powstał film, w którym widoczne są tylko strzępki zmarnowanego potencjału.

Akcja rozpoczyna się w obozie drwali w położonej na północy stanu Wisconsin puszczy sosnowej. Dzielni robotnicy wycinają wielkie połacie lasu, magazynują ścięte pnie, a po wiosennych roztopach spławiają je w ogromnych ilościach w dół rzeki, do tartaków. Na czele walki o zasoby natury stoi Barney Glasgow, niezłomny nadzorca, który ma ambicję zgromadzić największy urobek spośród wszystkich obozów, ożenić się z córką swojego pracodawcy i zostać najbogatszym człowiekiem z Wisconsin. Najlepszym przyjacielem Barneya jest chudy jak szczapa, prostoduszny brygadzista Swan. Po ciężkiej harówce mężczyźni oraz ich podwładni dopinają swego i osiągają rekordowy wynik w wycince drewna. Sukces postanawiają oblać w podrzędnej knajpie. Tam poznają Lottę, piękną śpiewaczkę, której serce prędko skrada Barney. Gorący romans nie trwa długo i kończy się, kiedy drwal otrzymuje z dawna oczekiwaną propozycję ślubu z córką swego szefa. Porzuconą Lottę przygarnia pod swe skrzydła litościwy Swan. Mija kilkanaście lat. Owdowiały Swan jest biedującym robotnikiem z dorosłą córką na utrzymaniu. Barney odnawia z nim kontakt po długiej rozłące. Kiedy okazuje się, że młoda Lotta jest kropla w kroplę podobna do swojej zmarłej matki, Barney postanawia zdobyć ją dla siebie.

Film pomyślany jako krytyka gwałtu na naturze, a później przemieniony znienacka w historię miłosną, nie mógł się udać. W fabule widoczne są cięcia i wolty niezdecydowanych twórców. Nakręcone w plenerach sceny przedstawiające pracę drwali przy karczowaniu lasu i spławianiu drewna należą do najpiękniej nakręconych, jakie było mi dane oglądać. Zewsząd przebija pionierski triumfalizm, ale widoczny jest także trud i mozół drwali. Uwagę przyciągają szczegóły techniczne, na przykład gigantyczne rynny do wodowania pni. Są to niepowtarzalne widoki, które po zakończeniu filmowego prologu niestety nie wracają już na ekran. Do końca seansu zmuszeni będziemy zajmować się Barneyem, Swanem i ich miłosnymi dylematami.

Dwóch przyjaciół prezentujących odmienne systemy wartości zostało nakreślonych grubą kreską. Postawiony w centrum wagi Barney to bezwzględny brutal, który przyzwyczajony jest brać to, na co ma ochotę. Nieco nieokrzesany, potrafi być wspaniałym przyjacielem i strasznym wrogiem. Niestety nie udało mi się wykrzesać choćby odrobiny sympatii dla tej chciwej i antypatycznej postaci. Pomysł z uwodzeniem córki przyjaciela wyglądającej identycznie jak jej zmarła matka (nosi także to samo imię i gra ją ta sama aktorka) jest co najmniej niesmaczny. Sytuacji nie poprawia sama Lotta, którą można określić jako karykaturę femme fatale, najpierw sugestywnie odpowiadającą na zaloty Barneya, później natomiast zaskoczoną jego uczuciami. Jest jeszcze syn Barneya, który bardzo pragnie produkować "niegroźne dla natury" plastikowe kubki i w ten sposób wyprzeć się niszczycielskiego dziedzictwa ojca. I oczywiście rywalizuje z nim o względy dziewczyny, co nie jest ani trochę angażujące, ponieważ jest postacią mydłkowatą i nieciekawą. Ostatnia ważna postać to Swan, stereotyp porządnego i nieskomplikowanego robotnika preferującego proste życie. Grający go Walter Brennan otrzymał nominację do Oscara. Prawdopodobnie wyróżniono go za liczne manieryzmy postaci, które mnie jednak raczej irytowały niż zachwycały.

Zasmuca zaprzepaszczony potencjał Praw młodości. Reżyserzy i scenarzyści wyeksponowali dokładnie te wątki, które powinny pozostać na drugim planie. Nie mam pojęcia, komu potrzebna była kolejna historia miłosna z drewnianymi, niesympatycznymi postaciami i szablonowymi zwrotami akcji. Zamiast tego o rozwinięcie prosiły się kwestie dotyczące drewnianego biznesu i pokoleniowy konflikt postaw, który symbolizuje sprzeczny stosunek ojca i syna do prezydenta Theodora Roosevelta (twórcy parków narodowych). Szkoda, że dla Howarda Hawksa ciekawsza była niesmaczna historyjka o chuci i wybujałym ego starszego pana. Z całego filmu warto obejrzeć tylko początkowe sceny efektownie prezentujące wyrąb lasu. Wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz