sobota, 27 lipca 2019

Więzień królewski/The Prisoner of Zenda (1937)

Film o dublerze, który przerósł swój pierwowzór

Reżyseria: John Cromwell
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 40 min.

Występują: Ronald Colman, Madeleine Carroll, C. Aubrey Smith, Raymond Massey, Mary Astor, David Niven, Douglas Fairbanks Jr.

Niezbyt znana w Polsce powieść Anthony'ego Hope'a Więzień na zamku Zenda cieszyła się dużą popularnością w krajach anglojęzycznych. Autor awanturniczej historii o królu i jego sobowtórze został na krótko okrzyknięty nowym Alexandre Dumasem. I chociaż nigdy nie udało mu się powtórzyć fenomenu debiutanckiej powieści, ona sama weszła do kanonu literatury przygodowej. Więzień był przenoszony na duży ekran wielokrotnie. Adaptacja z 1937 roku, w Polsce zatytułowana Więzień królewski, jest uważana za jedną z lepszych. Film wpisuje się w rozwijający się w Hollywood nurt kina przygodowego stawiającego na awanturnicze perypetie na z grubsza historycznym tle. Producent David O. Selznick twierdził, że inspiracją był także głośny skandal z abdykacją brytyjskiego króla Edwarda VIII. Do tego wydarzenia nieprzypadkowo nawiązywały plakaty reklamujące film. Obraz wyróżnia się jeszcze jedną kwestią - w obsadzie znalazło się wielu aktorów brytyjskich, dając w efekcie niezły przegląd reprezentacji "starego kraju" w Hollywood.

Akcja Więźnia rozgrywa się w fikcyjnym państwie położonym na Bałkanach. Przebywający tu na wakacjach Anglik Rudolf Rassendyll okazuje się niezwykle podobny fizycznie do miejscowego następcy tronu, również noszącego imię Rudolf. Cudzoziemiec zostaje zaproszony przez władcę na biesiadę, podczas której mężczyźni zaprzyjaźniają się. Niestety rankiem król zapada w narkotyczny sen wywołany wypiciem zatrutego wina. Jest to wynik intrygi jego brata, księcia Michaela, który chce zakłócić koronację i samemu zasiąść na tronie. Stronnicy Rudolfa namawiają Anglika, żeby zastąpił niedysponowanego władcę podczas ceremonii koronacyjnej. Wkrótce okazuje się, że będzie musiał wejść w jego rolę na dłużej, ponieważ Michael przy pomocy swego poplecznika Ruperta porwał brata i uwięził go na zamku Zenda.

Film dość powoli rozwija akcję, która początkowo skupia się na rozterkach następcy tronu związanych ze sprawowaniem władzy. Później obraz przechodzi w zręczną intrygę spod znaku płaszcza i szpady, przeplataną tu i ówdzie romansem. Roland Colman wciela się w podwójną rolę króla i jego sobowtóra, chociaż tylko w tej drugiej ma coś do roboty. Władca, za wyjątkiem pierwszych scen, przewija się już tylko jako bezwolny więzień. Jego dubler ma kilka niezłych momentów, przede wszystkim koronację, podczas której z trudem ukrywa niepewność siebie. Mimo wszystko nie uważam, żeby był to szczególnie udany film Colmana. Chociaż jego postacie są w centrum fabuły, nie przyciągają uwagi tak bardzo jak bohaterowie poboczni.

Ceremonia koronacji należy do najbardziej efektownych sekwencji w filmie. Jest pełna przepychu i kładzie nacisk na nie zawsze szczere reakcje uczestników. Przypominała mi w tym kapitalne momenty z Marszu weselnego Ericha von Stroheima. Końcówka filmu, rozgrywająca się w tytułowym zamku Zenda i obejmująca akcję odbicia króla, jest interesująca z innych powodów. Liczne zwroty akcji, świetny montaż i zdjęcia sprawiają, że trudno się oderwać od ekranu. Duża w tym zasługa filmowych złoczyńców. Raymond Massey bardzo przekonująco wciela się w zdegenerowanego królewskiego brata, a Douglas Fairbanks Jr. jako zawadiacki Rupert z uśmiechem wbijający wrogom noże w plecy to kreacja doprawdy brawurowa. Antybohaterowie potrafią nawet zasiać ziarno wątpliwości, że wszystko dobrze się skończy, choć przecież mamy do czynienia z hollywoodzką bajką.

Wśród aktorów na wyróżnienie zasługuje także weteran C. Aubrey Smith jako królewski szambelan. Zawodzą za to postacie kobiece - Madeleine Carroll i Mary Astor grające odpowiednio narzeczoną króla i nałożnicę jego brata. Są na tyle bezbarwne, że trudno było je od siebie odróżnić. Wątek romantyczny niewiele wnosi do filmowej historii, może poza uwypukleniem różnicy charakterów pomiędzy królem a jego sobowtórem. Sama w sobie miłość Rassendylla i królewskiej narzeczonej nie wyróżnia się niczym interesującym.

Więzień królewski okazał się sprawnie zrealizowanym filmem przygodowym z bardzo dobrymi scenami akcji. Barwna obsada drugoplanowa częściowo rekompensuje brak rozwoju psychologicznego głównych bohaterów i nędzny romans. Dodatkowy atut to świetna muzyka Alfreda Newmana. Całość oceniam na 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz