sobota, 16 czerwca 2018

Pancernik Potiomkin/Bronienosiec Potiomkin (1925)

Film o barszczu na robakach

Reżyseria: Sergiej Eisenstein
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1h 13 min.

Występują: Aleksandr Antonow, Władimir Barski, Grigorij Aleksandrow

Najsłynniejszy film Sergieja Eisensteina pierwotnie miał wyglądać zupełnie inaczej. Pomyślany został jako antologia przybliżająca kilka epizodów rosyjskiej Rewolucji 1905 roku. Ponieważ jednak reżyser otrzymał scenariusz w lipcu 1925 roku, a film miał być gotowy do końca roku, Eisenstein postanowił ograniczyć się do jednego z ośmiu epizodów przybliżającego bunt marynarzy na tytułowym pancerniku i związane z nim wydarzenia w portowym mieście Odessa.

Film składa się z pięciu części. Pierwsza z nich opisuje prowadzącą do buntu sytuację na Potiomkinie - marynarze, traktowani przez oficerów jak tępa hołota, otrzymują na obiad barszcz ugotowany na robaczywym mięsie. Lekarz pokładowy bezczelnie twierdzi, że mięso jest jadalne. Od załogi oczekuje się, że pokornie zjedzą obrzydliwy posiłek i wrócą do swoich obowiązków. Część z nich, pod przewodnictwem marynarza nazwiskiem Wakalinczuk, odmawia. 

Drugi epizod to bunt załogi. Kapitan Potiomkina rozkazuje rozstrzelać tych, którzy odmówili zjedzenia barszczu. Podburzeni przez Wakalinczuka członkowie plutonu egzekucyjnego odmawiają i razem z marynarzami wypowiadają posłuszeństwo oficerom. Wybucha walka, w trakcie której ginie Wakalinczuk. Statek zostaje opanowany przez zbuntowaną załogę. Władzę nad nim obejmuje rada delegatów.

Trzeci epizod obejmuje przybycie Potiomkina do Odessy. Mieszkańcy miasta składają buntownikom wyrazy solidarności i żegnają z honorami poległego przywódcę rebelii. To nieuchronnie prowadzi do epizodu czwartego, czyli reakcji wojsk carskich. Pacyfikacja Odessy jest niezwykle brutalna i obejmuje między innymi słynną masakrę cywilów na odeskich schodach. Film kończy wypłynięcie Potiomkina w morze i konfrontacja statku z carską flotą.

Eisenstein po raz kolejny dowodzi swych zdolności reżyserskich. Potiomkin pełen jest scen-symboli czyniących z niego nad wyraz umiejętną antyagitkę skierowaną przeciw carskiej autokracji. Pancernik można traktować jako paralelę Rosji trzymanej w ryzach za pomocą drakońskiego przymusu. Oficerowie traktujący marynarzy jak swołocz, która ma pokornie jeść gówno i jeszcze za to dziękować, to była przecież sytuacja zupełnie dla tych ludzi normalna. Dodatkowo zmiana pozycji społecznej była niezwykle trudna. Dlatego 12 lat po wydarzeniach ukazanych w filmie mało kto płakał po upadłym systemie. Sprawdzając prawdziwą historię buntu na Potiomkinie przekonałem się, że Eisenstein nawet niespecjalnie przerysował to, co tam zaszło. Rzecz tylko w ukazaniu winnych we właściwym świetle i zbudowaniu odpowiedniego nastroju, który ma udzielać się widowni. Podobnie jak w Strajku osiągnięto to dzięki odpowiedniemu doborowi aktorów. Lud, czyli marynarze i cywile, są wyglądającymi zwyczajnie, przeciętnymi ludźmi walczącymi o godność. Złoczyńcy - kadra oficerska Potiomkina, są grupą brutalnych oprychów i durniów. Nieco inaczej potraktował Eisentein żołnierzy i Kozaków pacyfikujących Odessę - to już tylko pozbawiona twarzy, bezosobowa, brutalna siła.

Pancernik Potiomkin zawiera kilka zapadających w pamięć scen - symboli. Jedną z nich jest obraz pustej okrętowej jadalni, w której dyndają kociołki z parującym jeszcze barszczem ze zgnilizny. Paradoksalnie najważniejszym elementem tej sceny jest to, czego brakuje - załogi, która jest już gotowa do rezygnacji z paternalistycznej opieki swych przełożonych. Innym mocnym symbolem jest poturbowanie podczas zamieszek okrętowego popa, któremu zostaje wytrącony z ręki krzyż - symbol Cerkwi, wiernej sojuszniczki caratu, której czas także mija. Zamiast przyjąć z rąk duchowego ostatnie namaszczenie i podążyć do świata pozagrobowego, lud jest gotów do walki o świat doczesny.

Na osobne omówienie zasługuje ciesząca się zasłużona sławą scena masakry na gigantycznych schodach prowadzących do odeskiego portu. Na jej niezwykłość składa się kilka czynników. Po pierwsze zastosowano tu sprawdzony już w Strajku niezwykle dynamiczny montaż, nakładający obok siebie twarze przerażonych ludzi, lufy karabinów i kolejne sceny masakry. Wojsko, jak już wspomniałem, jest bezosobową machiną śmierci, natomiast wśród ofiar poznajemy bliżej grupkę indywidualności - reprezentantów tych, którzy poniosą śmierć. Jest wśród nich kobieta w binoklach, mały chłopczyk i jego matka, beznogi inwalida. Jest też kobieta z niemowlęciem w wózku, który, wypuszczony przez zabitą matkę, zjeżdża po gigantycznych schodach. O ile oprawcy pozostają anonimowi, tragedia ofiar została spersonalizowana i zidentyfikowana z najbardziej bezbronnymi członkami społeczeństwa - kobietami, dziećmi, niepełnosprawnymi. Niesłychana jest brutalność tej masakry - Eisenstein nie oszczędza widoku krwi i śmierci na skalę we współczesnym mu kinie dotąd niespotykaną. Efekt jest trudny do zapomnienia.

Pancernik Potiomkin zawiera elementy propagandy komunistycznej, momentami nawet dość nachalne (szczególnie zakończenie). Mimo to można go potraktować bardziej jako film antyrosyjski niż prokomunistyczny. Carat był systemem chorym i właściwie nieuchronnym było, żeby wybuchł przeciwko niemu bunt. Reżyser bardzo jasno wskazał na te jego cechy, które doprowadziły do katastrofy - paternalizm, tępy przymus, głupota. Eisenstein (tak samo jak w Strajku) nie kłamie, bo nie ma takiej potrzeby. Wystarczyło pokazać prawdę, przy tym nieco przerysować "ciemną" stronę mocy, pominąć wady i przywary tej "jasnej" i voila - mamy idealny film propagandowy, dodatkowo będący dziełem sztuki.

Porównując Potiomkina ze Strajkiem stwierdzam, że bardziej podobał mi się ten drugi. Strajk jest filmem bardziej uniwersalnym i mimo wszystko mocniejszym. Pancernik Potiomkin był robiony na partyjne zamówienie i jest to widoczne w nieco sztucznych scenach pokazujących solidarność mieszkańców Odessy z marynarzami oraz w przepełnionym optymizmem zakończeniu. Te słabsze momenty sprawiają wrażenie obowiązkowej agitki, która po prostu musiała się w filmie znaleźć. Kontrastuje to z genialnymi scenami buntu marynarzy i masakry na schodach. Mimo tego dzieło Eisensteina zasłużenie zajmuje miejsce wśród absolutnych klasyków kina. Jego atuty to potężny ładunek emocjonalny, maestria techniczna i niesamowita ręka reżysera do zapadających w pamięć scen. Wystawiam mu 9 gwiazdek i zdecydowanie polecam.

źródło grafiki: www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz