niedziela, 19 maja 2019

Nędznicy/Les Miserables (1935)

Film o prawie i o sprawiedliwości

Reżyseria: Ryszard Bolesławski
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 49 min.

Występują: Fredric March, Charles Laughton, Cedric Hardwicke, Rochelle Hudson, Florence Eldridge, John Beal, Frances Drake

Ryszard Bolesławski, na arenie międzynarodowej znany lepiej jako "Richard Boleslavsky" to ciekawa postać kina i teatru okresu międzywojennego. Aktorstwa uczył się w carskiej Moskwie pod okiem słynnego Konstantina Stanisławskiego. W Polsce pracował krótko, ale zdążył nakręcić film poświęcony Cudowi nad Wisłą. Później wyjechał do Nowego Jorku, gdzie działał jako reżyser na scenie teatralnej. Jako pierwszy (choć nie jedyny) wprowadził w USA technikę aktorską Stanisławskiego i przeszkolił z niej między innymi Lee Strasberga, nauczyciela wielu aktywnych do dzisiaj aktorów. Można więc Bolesławskiego nazwać dziadkiem aktorstwa metodycznego. Z chwilą nadejścia kina dźwiękowego reżyser przeniósł się do Hollywood, gdzie jednak nie odniósł większych sukcesów. Jego najbardziej znany film to Nędznicy na motywach powieści Victora Hugo. Biorąc pod uwagę rozmiary książkowego pierwowzoru, przeniesienie go na ekran było dużym wyzwaniem. Niekoniecznie odpowiednim akurat dla specjalisty od bardzo specyficznej odmiany teatru.

Film opowiada o życiu Francuza Jeana Valjeana, który za kradzież chleba dla głodnej siostry zostaje skazany na katorgę na galerze. Po dziesięciu latach wychodzi na wolność i jako napiętnowany przestępca spotyka się z ostracyzmem społecznym. Pomocną dłoń wyciąga do niego jedynie pewien biskup. Duchowny udziela Jeanowi nocnej gościny, przymyka oko na kradzież przez niego srebrnej zastawy i nawet obdarowuje na odchodne dwoma cennymi świecznikami. Kilka lat później, używając fałszywego nazwiska, Valjean dochodzi do znacznego bogactwa i zostaje nawet wybrany na burmistrza. Na wzór biskupa stara się wykorzystywać swoją pozycję, by pomagać potrzebującym. Na jego drodze staje jednak inspektor policji Javert, ślepo służący prawu służbista, który zdaje się rozpoznawać w burmistrzu swego dawnego więźnia.

Nie ukrywam, że nie uważam Nędzników za obraz udany. Nie czytałem książkowego oryginału, ale jest doskonale widoczne, że materiał był zbyt obszerny jak na dwugodzinny film. Pierwsza połowa, skupiona niemal wyłącznie na postaciach Valjeana i Javerta, broni się jeszcze całkiem nieźle. Druga, w której na scenę wkracza Cosette, przybrana córka głównego bohatera, jest już niespójna i niejasna. Postacie drugoplanowe zostały ledwie zarysowane i snują się po ekranie trochę bez celu. W dodatku pojawia się ogromnie kontrowersyjny wątek miłości Jeana do Cosette, oczywiście przedstawiony jako romantyczna tragedia. Prawdopodobnie w czasach produkcji filmu nie raziło to tak bardzo jak dzisiaj, ale cóż, czasy się zmieniły. Kolejny mój poważny zarzut dotyczy nachalnego dydaktyzmu filmu. Spór pragnącego dopomagać ubogim Valjeana z tępym legalistą Javertem miał symbolizować filozoficzny konflikt pomiędzy wyznawcami idei sprawiedliwości i prawa. Niestety przedstawiciel prawa został ukazany jako kompletny idiota traktujący swoją ideę jak fetysz. Dużo w tym winy Charlesa Laughtona, który tym razem przeholował. Jego Javert jest o tyle wyrazisty, co niewiarygodny i żenujący. Każde swe draństwo usprawiedliwia prawną regułką, która ma zwalniać go od myślenia. Ewidentny przygłup nie jest równorzędnym przeciwnikiem dla subtelnego Jeana. Z tego powodu jako przypowieść filozoficzna film zawodzi.

Tym, co w Nędznikach wyszło, są przede wszystkim początkowe sceny filmu, ukazujące równolegle katorgę Jeana i początki kariery Javerta. Ładnie skonfrontowane i zmontowane, dają dużą nadzieję na ciekawy rozwój fabuły. Szkoda, że dalsza część filmu jej nie spełnia. Dobra jest także główna rola Fredrica Marcha, który w końcu odzyskał formę ostatnio prezentowaną w Doktorze Jekyllu i panu Hyde. Jego Valjean podobnie jak Jekyll jest człowiekiem o wielu obliczach. Zawsze zachowuje jednak elementarną godność i prawość charakteru symbolizowaną (nieco nachalnie) przez dwa świeczniki, które są pamiątką po jego dobroczyńcy biskupie. March jest przekonujący zarówno jako odczłowieczony, przerażony uciekinier, jak i później, kiedy staje się wpływowym człowiekiem skrywającym wstydliwą tajemnicę. Trzecim elementem Nędzników, który warto wyróżnić, jest finał rozgrywający się w kanałach i ukazujący końcową konfrontację dwóch wrogów. Tu udało się Bolesławskiemu uchwycić różnicę między dwójka antagonistów na przykładzie ich dosłownego stosunku do... pobrudzenia się.

Nędznicy są niewykorzystaną szansą na coś wielkiego. Epicki potencjał powieści Hugo został zaprzepaszczony wskutek nieumiejętnej konstrukcji scenariusza. Nie pomogło mało finezyjne przełożenie idei pisarza na język filmu. Najwyraźniej Bolesławski sprawdzał się lepiej na deskach teatru. Widząc toporność niektórych scen w Nędznikach nietrudno zrozumieć, dlaczego w przemyśle filmowym wielkiej kariery nie zrobił. A sam film... Ma pozytywne elementy, ale raczej nie polecam. Wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz