niedziela, 12 maja 2019

W cieniu gilotyny/A Tale of Two Cities (1935)

Film o walce klas

Reżyseria: Jack Conway
Kraj: USA
Czas trwania: 2 h 6 min.

Występują: Ronald Colman, Donald Woods, Elizabeth Allan, Edna May Oliver, Basil Rathbone, Blanche Yurka, Claude Gillingwater, Henry B. Walthall, Walter Catlett

Sukces Davida Copperfielda sprawił, że wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer zainteresowała się innymi dziełami Karola Dickensa. Producent David O. Selznick poszedł za ciosem i jeszcze w tym samym roku co Copperfield światło dzienne ujrzała filmowa wersja Opowieści o dwóch miastach, w Polsce znana pod bardziej charakterystycznym tytułem W cieniu gilotyny. Opowieść była jedną z oryginalniejszych książek Dickensa, osadzoną w realiach Rewolucji Francuskiej. Pisarz, a za nim scenarzyści, próbowali przedstawić rewolucję oddolnie. Nie uświadczymy w filmie żadnych postaci z podręczników historii. W cieniu gilotyny przybliża postawy zwykłych ludzi - paryskich mieszczan ciemiężonych przez arystokrację, którzy w końcu postanawiają wziąć pomstę. Dickens zarysował w swojej powieści paralelę pomiędzy sytuacją społeczną Paryża a Londynu, ale w filmie Anglia jest mało wyrazista, ukazana po prostu jako kraj zamieszkania bohaterów powieści. O ile sceny rozgrywające się we Francji zawierają wiele społecznego kolorytu, Londyn to drętwe miasto, w którym nic się nie dzieje. Przez więcej niż połowę filmu oglądamy siedzących i gadających ludzi. Co zresztą wygląda na naśladownictwo gadulstwa Dickensa, który pisał swoje książki, otrzymując honorarium za wierszówkę.

W filmie występuje pokaźne grono bohaterów głównych i drugoplanowych, jednak najważniejsza linia fabularna skupia się na związku londyńskiej mieszczanki Lucie (Łucji) Manette ze zbiegłym z Francji arystokratą Charlesem Darnay. Ten ostatni zostaje wrobiony przez swego wuja w aferę szpiegowską. Skórę ratuje mu cyniczny prawnik Sydney Carton, który skrycie kocha się w Łucji. W drugiej części filmu przebywający w Paryżu w interesach Darnay zostaje aresztowany przez rewolucjonistów. Łucja wraz z Cartonem i przyjaciółmi wyruszają do Francji, aby go wyratować.

Obraz Rewolucji Francuskiej przedstawiony we W cieniu gilotyny jest przejaskrawiony, jak to zresztą sugeruje to tytuł filmu. Pominięto wszelkie subtelności związane z polityką, skupiając się na przedstawieniu niedoli ludu. Paryżanie głodują tak bardzo, że kradną mięso przeznaczone dla królewskich psów. Ich życie nie znaczy nic, a rewolucja staje się okazją, by w końcu odpłacić oprawcom pięknym za nadobne. Przedstawiony w filmie konflikt ma podłoże czysto klasowe. Dlatego też rewolucyjna Francja okazuje się miejscem śmiertelnie niebezpiecznym dla członków stanu szlacheckiego. Nieszczęśni arystokraci masowo i bez żadnej litości trafiają na gilotynę. Radykalizacja nastrojów ukazana jest na przykładzie kilku postaci "z ludu", które początkowo są przyjaznymi gospodarzami paryskiego zajazdu, później natomiast przeobrażają się w krwiożerczych przywódców sądu ludowego.

Wątki związane z Rewolucją Francuską były okazją do sfilmowania atrakcyjnych dla oka scen w klimacie epoki. Oprócz wspomnianego już szturmu na psie żarcie mamy jeszcze kapitalną bitwę o Bastylię. Walka o więzienną twierdzę ma dużą dramaturgię, uwieńczoną frapującym zwrotem akcji. W końcowej części filmu wyróżnia się także ponura scena rozgrywająca się pod tytułową gilotyną. Nie widzimy efektów pracy opadającego ostrza, ale to, co niewidoczne poza kadrem, efektywnie oddziałuje na wyobraźnię.

Tym, co najmniej przypadło mi w filmie do gustu, byli główni bohaterowie. Elizabeth Allan i Donald Woods jako Łucja i Darnay okazują się zupełnie drewniani i trudno ekscytować się ich losem. Ronald Colman był bardzo chwalony za wzruszającą kreację Cartona, ale prawdę mówiąc nie rozumiem dlaczego. Jest to niezła rola, ale daleko Colmanowi w dramatyzmie i patosie do takich Charlesa Laughtona czy George'a Arlissa. Dużo ciekawiej jest na drugim planie. Jak zwykle u Dickensa, stronice książki dostarczyły całej chmary barwnych postaci pobocznych. Zacznijmy od panny Pross - sardonicznej służącej Łucji, która w końcowej części filmu wdaje się w zaskakujący w swej dynamice pojedynek z inną niewiastą. Edna May Oliver włożyła w tę niewielką rolę dużo serca. Przejmująca jest Blanche Yurka jako karczmarka, która staje się ponurą rewolucyjną prządką śmierci i wydaje wyroki, beznamiętnie robiąc na drutach. Claude Gillingwater gra starszego wiekiem bankiera, który udając cynizm, służy głównym bohaterom przyjacielską radą i pomocą. Jest jeszcze Walter Catlett jako szachrajski mimowolny pomocnik Cartona oraz Henry B. Walthall w roli zdziwaczałego ojca Łucji. Same oryginały, na które przyjemnie się patrzy i przyjemnie ich słucha.

W cieniu gilotyny nie spełniło moich oczekiwań. Film jest długi, przegadany i nużący. Niezłe sceny rozgrywające się we Francji nie rekompensują bezbarwności i miałkości głównych bohaterów. Brakuje dynamizmu, który można by osiągnąć, eliminując przynajmniej pół godziny niepotrzebnych dialogów. Albo angażując jako główny duet lepszych aktorów. Albo bardziej się trzymając zasady show, don't tell. Nie wykluczam, że fani powieści Dickensa znajdą tu dla siebie sporo atrakcyjnych treści. Z pewnością na uznanie zasługuje drugi plan. To wszystko jednak za mało, żeby ocenić ten film na więcej niż 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz