czwartek, 26 lipca 2018

Upadek domu Usherów/La Chute de la Maison Usher (1928)

Film o domu zabójcy

Reżyseria: Jean Epstein
Kraj: Francja
Czas trwania: 1h 6 min.

Występują: Jean Debucourt, Marguerite Gance, Charles Lamy

Przy tak obszernej liście filmów nieuniknione jest trafienie na taki, do którego nie wiadomo jak podejść. Bardzo mieszane uczucia wzbudził we mnie Upadek domu Usherów, krótki film grozy stworzony przez Jeana Epsteina przy scenopisarskiej asyście młodego Luisa Bunuela. Epstein wykorzystał tę adaptację opowiadania Edgara Alana Poego jako poligon doświadczalny dla swoich koncepcji reżyserskich. Podobny zabieg zastosował kilka lat wcześniej w Wiernym sercu, osiągając znakomite efekty. Tym razem powstał film testujący rozmaite sposoby gry na emocjach widowni.

Akcja Upadku rozgrywa się w prowincjonalnym dworzyszczu rodu Usherów. Gmach zamieszkują sir Roderick Usher i jego młoda żona, która ostatnio podupada na zdrowiu. Roderick zaprasza do domostwa swego przyjaciela Allana w nadziei, że ten będzie w stanie jakoś jej dopomóc. Kilka pierwszych minut to podróż tego człowieka przez nieco dziczejącą okolicę, wylęknione spojrzenia ludzi na dźwięk nazwiska Usher i w końcu nieco upiorny widok tytułowego domu i jego właściciela. Zdecydowanie przypomina to podobne sceny z Nosferatu. W kolejnych scenach oczyma przybysza obserwujemy pogrążanie się Rodericka Ushera w szaleństwie. Gospodarz pochłonięty jest malowaniem portretu żony, a im dzieło bliższe jest ukończenia, tym bardziej modelka opada z sił. Allan zaczyna podejrzewać, że obraz w jakiś sposób wysysa z kobiety energię życiową.

Głównym bohaterem tego obłąkanego filmu nie są jednak ludzie, ale dom, który wyraźnie jest nawiedzony. Jego elementy, na ogół pogrążone w letargu, w kluczowych momentach filmu zaczynają żyć własnym życiem - książki spadają z półek, firanki poruszają się, drzwi otwierają i zamykają. Centralnym punktem domiszcza jest salon, w którym Roderick tworzy żyjące własnym życiem dzieło sztuki. Oświetlony pękiem świec malunek bardziej przypomina zwierciadło, z którego nad wyraz żywym spojrzeniem spogląda pani Usher. Na dodatek gmach wypełnia równie obłąkana muzyka przywodząca na myśl rzępolenie jakiegoś pensjonariusza zakładu dla obłąkanych. 

W tym surrealistycznym otoczeniu szaleje nadpobudliwy, miotany emocjami i lękami Roderick. Mężczyzna pochłonięty jest obsesją ukończenia dzieła,  a równocześnie wypełnia go irracjonalna obawa przed losem żony. Pani Usher jest gdzieś w tle, snuje się niczym widmo, posłusznie pozując mężowi i obdarzając jego gościa nieobecnym spojrzeniem.  To wszystko dzieje się w pierwszej, względnie klarownej połowie filmu. Historia Usherów jest dziwna, a im dalej, tym bardziej staje się pokręcona i niezrozumiała. Obraz staje się coraz bardziej rozmyty, muzyka bardziej upiorna, wydarzenia coraz bardziej dwuznaczne. Ostatecznie nie byłem pewny, czy historia dzieje się "realnie", czy też mamy do czynienia z majakami Ushera lub Allena. Taka dwuznaczność była zamierzona przez twórców, a jednak pozostawia niedosyt.

Po godzinnym budowaniu nastroju film wywołał u mnie w końcowych minutach gęsią skórkę. Jednocześnie miałem wrażenie, że oglądam coś kompletnie wyabstrahowanego od rzeczywistości. Jeżeli chodzi o instrumenty manipulacji emocjami, Upadek domu Usherów odnosi sukces. Gorzej jest z opowiedzeniem historii. Wydaje mi się, że Epsteinowi zależało nie tyle na realizacji fabuły, co na wywołaniu u widza odczucia odrealnienia i grozy. Wskutek tego trudno powiedzieć, o czym dokładnie był ten film. Możliwość różnorakiej interpretacji bywa atrakcyjna, ale w tym wypadku mam wrażenie, że twórcy urządzili sobie zabawę kosztem widza. Nie przepadam za tym. Za znakomity warsztat i niesatysfakcjonującą historię wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz